Rose nie czytała już książki. Schowała ją do torby dawno temu. Jej dotychczasową czynnością było opieranie głowy o lewą rękę i patrzenie na Charliego. Sama się sobie dziwiła. Nie wiedziała czemu, ale jak Pam zaczepiła ją przy szafce i ostrzegła ją przed nim, zaczęła się bardziej interesować jego osobą.
Zastanawiała się czemu ktoś taki jak może być z Pam.
Rose spojrzała na zegarek. Jeszcze 20 minut. Oparła się o prawą ręką i spojrzała w okno. Wiatr z każdą chwilą stawał się coraz mocniejszy. Przez to, okno w klasie otwarło się, obijając się kilka razy o ścianę. Nauczyciel wstał i podszedł do niego. Trzasnął nim i szybko przekręcił klamką by okno zamknęło się.
Przez moment poczuła powiew wytworzony przez okno. Poczuła zapach deszczu. Była ciekawa czy ma parasolkę w szafce. I chyba znowu będzie musiała się nie źle namęczyć żeby otworzyć drzwiczki. Zastanawiała się jaką pójść drogą by jak najszybciej dojść do domu.
Popatrzała jeszcze chwilę na boisko i odwróciła w stronę Charliego. Zobaczyła, że patrzy na nią. Gdy zobaczył, że ona robi to samo uśmiechnął się.
Rose odwdzięczyła się uśmiechem a ona ruchem ręki pokazał na czoło. Rose dotknęła dłonią czoła i poczuła kosmyk luźno opadający na jej twarz. Odgarnęła go, zastanawiając się jak mogła go nie zauważyć. Charlie zaśmiał się. Wyciągnął rękę w jej stronę i ten sam kosmyk założył jej za ucho.
Rose zarumieniła się, a on tyko uśmiechnął się łagodnie.
A jej bardzo podobał się ten uśmiech. Nie wiedziała dlaczego.
Kilka dni temu mogła bo go minąć na korytarzu nawet nie podnosząc wzroku a teraz mogłaby godzinami patrzeć na jego uśmiech.
Uśmiech przy którym odsłaniał rząd białych zębów, jednocześnie tajemniczy i równie przyciągający.
Tak samo jak oczy.
A on myślał tak samo o oczach Rose. Dwa błękitne oceany, które zasłaniała długą grzywką.
Rose nie wiedziała co zrobić więc pierwsza odwróciła wzrok. Patrzała w jeden punkt na ścianie przed nią. Nie mogła zrozumieć co się właśnie stało.
Przyłożyła prawą dłoń do piersi na wysokości serca i objęła nadgarstek lewą ręką. Serce dudniło jej i przy każdej sekundzie zwalniało przywracając jego pracę do normalnego tempa.
-Już koniec waszej kary. Możecie się zbierać do domów. - Zarządził nauczyciel, patrząc na zegarek.
Rose w jednej chwili ocknęła się z chwilowego zatrzymania jakichkolwiek czynności i mocno chwyciła torbę.
Szybkim krokiem przeszła obok ławek oraz biurka nauczyciela i wyszła z sali.
Przyspieszyła kroku. Dotarła do szafki i podnosząc lekko trzęsącą się rękę chwyciła pokrętło. Przekręciła go parę razy i pociągnęła drzwiczki. Spojrzała do środka i wyciągnęła fioletową parasolkę. Trzasnęła drzwiczkami i ruszyła w kierunku wyjścia.
Minęła główną szkolną bramę, gdy zaczęło kropić.
Rose rozłożyła parasol i przyspieszyła kroku. Wbiegła do parku i mijając ludzi, uniosła parasol nad głowę. Stanęła dopiero w centralnej części parku, przy wielkim drzewie. Przykucnęła przy nim. Przyciągnęła kolana do klatki piersiowej.
Nie wiedziała co ma teraz zrobić. Do domu iść nie mogła, bo nie miała płaszcza i mogłaby się przeziębić. Kucała więc pod tym drzewem i zaczęła odtwarzać sobie cały dzień. Jak wstała, jadła śniadanie, szła do szkoły, dwie pierwsze lekcje.
Przypomniała sobie kawałek sztuki Hamleta, który dzisiaj przerabiała na lekcji sztuki przed przerwą na lunch.
"Biada podrzędnym istotą, gdy wchodzą
Pomiędzy ostrza potężnych szermierzy. "Zastanawiała się jak można by było się z tym odnieść do prawdziwego życia.
Popatrzała przed siebie i ujrzała postać w ciemnym płaszczu z czarnym parasolem nad głową. Dostrzegła coś w rękach tej osoby. Rozpoznała swój szary płaszcz, który zostawiła w szkole. Wybiegła tylko z parasolką.
Wstała i podeszła bliżej. Wpatrywała się w tajemniczą osobę. Nie mogła jej rozpoznać.
-Dziękuje. - Powiedziała chwytając płaszcz.
* * *
Charlie wziął plecak na ramię. Stanął przed oknem. Zauważył jak Rose wybiegła ze szkoły. Chciał za nią pobiec, ale jednak ktoś go uprzedził.
Przez chwilę biegł, a przed samym parkiem zwolnił kroku.
Potem Chralie nie mógł go dostrzec przez korony drzew, które zasłaniały ścieżkę, gdy patrzało się z drugiego piętra. Poszedł przez klasę i wyszedł na korytarz.
Pam opierała się o drzwi.
Rose minęła ją jak wybiegała. On też. Wyprostowała się i weszła w głąb szkoły.
Podeszła do szafki i otworzyła ją. Zaczęła przeglądać jej zawartość. Wzięła z niej kilka zeszytów i włożyła do torby. Była nieco zdenerwowana przez Charliego i tą Rose. Wiedziała że Charlie ma za miękkie serce i każdy mógł to wykorzystać.
Trzasnęła drzwiczkami. Oparła się plecami o rząd szafek. Zaczęła myśleć o projekcie. Wiedziała, że nie mogła się z nikim zamienić. Nawet gdyby mogła nikt by raczej nie chciał.
Znała go od kilku lat. Nie to, że żałowała tej znajomości ale gdyby nie to, co kiedyś się stało...
Stare dzieje. Starała się zapomnieć, ale było coś przez co nie mogła tego zrobić.
Dotknęła dłonią swoją klatkę piersiową. Przez bluzkę wyczuła bliznę której tak bardzo się wstydziła...
Pionowa blizna która miała nie więcej niż 10 centymetrów, zaczynała się na wysokości piersi i kończyła przed pępkiem. Mogła bez problemów nosić bluzki i sweterki w dekoltem w "serek".
Po chwili odeszła od szafek i skierowała się w stronę wyjścia.
Przez chwilę biegł, a przed samym parkiem zwolnił kroku.
Potem Chralie nie mógł go dostrzec przez korony drzew, które zasłaniały ścieżkę, gdy patrzało się z drugiego piętra. Poszedł przez klasę i wyszedł na korytarz.
* * *
Widziała jak za nią biegł. Może w końcu Rose odczepi się od Charliego jeżeli on z nią porozmawia.Pam opierała się o drzwi.
Rose minęła ją jak wybiegała. On też. Wyprostowała się i weszła w głąb szkoły.
Podeszła do szafki i otworzyła ją. Zaczęła przeglądać jej zawartość. Wzięła z niej kilka zeszytów i włożyła do torby. Była nieco zdenerwowana przez Charliego i tą Rose. Wiedziała że Charlie ma za miękkie serce i każdy mógł to wykorzystać.
Trzasnęła drzwiczkami. Oparła się plecami o rząd szafek. Zaczęła myśleć o projekcie. Wiedziała, że nie mogła się z nikim zamienić. Nawet gdyby mogła nikt by raczej nie chciał.
Znała go od kilku lat. Nie to, że żałowała tej znajomości ale gdyby nie to, co kiedyś się stało...
Stare dzieje. Starała się zapomnieć, ale było coś przez co nie mogła tego zrobić.
Dotknęła dłonią swoją klatkę piersiową. Przez bluzkę wyczuła bliznę której tak bardzo się wstydziła...
Pionowa blizna która miała nie więcej niż 10 centymetrów, zaczynała się na wysokości piersi i kończyła przed pępkiem. Mogła bez problemów nosić bluzki i sweterki w dekoltem w "serek".
Po chwili odeszła od szafek i skierowała się w stronę wyjścia.