Rose kucnęła ze strachu. Ręce założyła na głowę. Lekko spanikowała. Tajemnicza postać podeszła do niej, dotknęła jej włosów, minęła ją i odeszła. Rose podniosła głowę i chciała pobiec za tą osobą ale znowu zagrzmiało i skuliła się jeszcze bardziej pod drzewem.
Nie był to jeden z najlepszych pomysłów.
Nie wiedziała ile tak przesiedziała. Deszcz ciągle padał, obijając się o nią. A ona ciągle tam była. Nie zwracała uwagi na ludzi obok.
Liczyło się tylko to aby burza się skończyła.
W oddali zaczęła słyszeć swoje imię. Uniosła głowę i wypatrywała osoby. Przez strugi deszczu widziała zarys osoby biegnącej w jej stronę.
Ciągle wykrzykiwała jej imię, które stawało się coraz głośniejsze i wyraźne. Poznała jego głos.
-Charlie... - Szepnęła
Nie wiedziała czemu ucieszyła się na jego widok. Powoli wstała, ocierając się o drzewo.
Zrobiła krok w jego kierunku. Był coraz bliżej.
Kiedy w końcu do niej dobiegł. Wyciągnął ręce i objął ją mocno.
Rose popłakała się. Wtuliła się w jego pierś. Tego właśnie potrzebowała. Kogoś kto jej pomoże. Kogoś kto ją uratuję. Kogoś... kogo pokocha...
-Skąd wiedziałeś ? - Spytała po chwili.
-Pamiętam jak mówiłaś, że nienawidzisz burzy, jak na zastępstwie z nauczycielką fizyki, rozmawialiśmy o wyładowywaniach elektrycznych.
-Ale skąd wiedziałeś, że tu jestem ?
-Widziałem z piętra jak wbiegłaś do parku. Potem zdałem się na instynkt.
Rose mocniej go przytuliła a on przeczesał jej mokre włosy.
-Po prostu chciałem Cię znaleźć.
Odwrócił się by ostatni raz zobaczyć Rose. Widział jak wstała, a po chwili obok niej był Charlie. Uśmiechnął się. Wszystko szło tak jak została zaplanowane. Odwrócił się, spojrzał przed siebie, a potem zniknął.
* * *
Charlie postanowił odprowadzić Rose. Zaczęli rozmawiać o wszystkim. Od ulubionych rzeczy po gust muzyczny.
On wolał ostre potrawy, a one słodkie. On wolał Rock, ona Jazz.
-Od rozmowy o jedzeniu zgłodniałem... Chciałabyś coś do jedzenia ?
Rose zastanowiła się chwilę.
-Może być hot-dog. O! Facet jest na drugiej stronie ulicy. - Zerwała się z miejsca i ruszyła w stronę budki z hot-dogami, ciągnąć za rękę Charliego. - Chodź !
-Nie, czekaj! - Próbował odciągnąć Rose, ale już znalazła się przy krawężniku. - Auta!!! -Krzyknął.
Rose odwróciła się. Poczuła jak Charlie odciąga ją w drugą stronę przez co sam znalazł się na jej miejscu.
-Nie!!!
Charlie stał na środku ulicy. Zza zakrętu wyjechał samochód osobowy. Mężczyzna nie spodziewał się, że jakiś nastolatek nagle znajdzie się na drodze. W ostatniej chwili próbował hamować ale i tak to nic nie dało.
Auto uderzyło Charliego. Przez impet uderzenia odleciał kilka metrów w przód.
Rose patrzała na ten wypadek. Dłońmi zasłoniła twarz. Z przerażenia kucnęła.
Z daleka tylko słyszała krzyk kobiety, by ktoś zadzwonił po pogotowie, a chwilę później syreny pogotowia.
* * *
Rose odzyskała przytomność po kilku godzinach. Zemdlała pod wpływem szoku i uderzyła głową o chodnik. Nie otworzyła oczu. Słyszała ciche pikanie jakieś maszyny.
Zastanawiała się czemu tak potwornie boli ją głowa. Próbowała ułożyć sobie w głowie ostanie wydarzenia.
Zaczęła wyliczać w myślach.
Matematyka, równania, funkcja liniowa, y=ax+b, y=ax^2.
Sztuka, Hamlet, Szekspir.
Lunch, Kate, Joe, Grace, Frank.
Ogólnoobywatelskie, projekt.
Koza, książka, okno, Charlie...
Charlie!
Gwałtownie otworzyła oczy i poderwała się z miejsca. Zatrzymały ją kilka kabli i potworny ból w rękach. Wenflon i coś jeszcze. Maszyna zaczęła pikać z większą częstotliwością.
Gwałtownie otworzyła oczy i poderwała się z miejsca. Zatrzymały ją kilka kabli i potworny ból w rękach. Wenflon i coś jeszcze. Maszyna zaczęła pikać z większą częstotliwością.
Zaczęła wyrywać z siebie kable i małe rurki.
Wstała, czując przewiew na plecach. Odwróciła się i zobaczyła, że koszula którą ma na sobie, ma z tyłu wielką dziurę.
Rozejrzała się po pokoju i znalazła coś leżącego na łóżku wśród świeżej pościeli w identycznym kolorze. Wzięła to do ręki i okazało się tym samym fartuchem co ma na sobie.
Założyła sobie to na tył i wyszła boso z sali.
Na korytarzu było dziwnie spokojnie. Kilku ludzi siedziało na krzesłach i rozmawiało. Pielęgniarki od czasu do czasu przechodziły z pokoju do pokoju.
Nikt się nie przejmował osobą w dwóch fartuchach i z bosymi stopami.
Przeszła kawałek, ostrożnie stąpając i rozglądając się na boki... Po chwili przyspieszyła aż w końcu zaczęła biec, kurczowo trzymając fartuch, żeby przypadkiem nie pokazał za dużo.
Skręciła w jakiś korytarz i dobiegła do końca. Znalazła się w kolejnym koło wind.
Windy, pomyślała. Jak windy to i recepcja musi być...
Rozglądała się na boki. Skręciła w lewo i za szklanymi drzwiami zobaczyła pokój pielęgniarek. Podbiegła tam.
Gdy znalazła się przed długą ladą, schyliła się nieco by nie było widać fartuchów.
-Ymm. Przepraszam.. -Zaczęła niepewnie.
Jedna z pielęgniarek dyżurujących spostrzegła ją i podeszła do niej.
Rose palcami chwyciła ladę by nie stracić równowagi.
-Słucham słońce. -Powiedziała, uśmiechając się miło.
-Chciałam się spytać o nastolatka. Charlie Darrow. Wypadek. Gdzie go znajdę?
Pielęgniarka zamyśliła się. Zamknęła oczy intensywnie myśląc.
-Jenny! -Krzyknęła. - Gdzie jest ten chłopak z wypadku?
Kolejna pielęgniarka wyłoniła głowę zza drzwi.
-A nie jest na intensywnej na 5? -Odpowiedziała pytaniem druga pielęgniarka.
Pierwsza zwróciła się ku niej.
-Znajdziesz go na 4 piętrze, w pokoju numer 5. Tam dowiesz się więcej.
Rose chciała zapytać jak tam dojść, ale gdy otworzyła usta, pielęgniarka uprzedziła ją odpowiedzią.
-Z wind druga w lewo do pokoju pielęgniarek.
Rose uśmiechnęła się.
-Dziękuje pani bardzo! -Krzyknęła odbiegając od lady.
Pielęgniarka chciała zwrócić jej uwagę, ale odpuściła sobie.
Wie ile może znaczyć dla kogoś osoba... Uśmiechnęła się pod nosem i odwróciła się do innych pielęgniarek, zaczynając nowy temat.
Rose dobiegła do wind i w ostatniej chwili wbiegła do jednej tuż przed zamknięciem drzwi.
Odetchnęła z ulgą, zamykając oczy, ciągle trzymając fartuch.
Odetchnęła z ulgą, zamykając oczy, ciągle trzymając fartuch.
Zgięła się w pół i wyprostowała się. Otworzyła oczy i zobaczyła Franka w windzie.
Uśmiechnęła się nieśmiało.
-Cześć Mary. -Powiedział starając się powstrzymać od śmiechu.
Uśmiechnęła się nieśmiało.
-Cześć Mary. -Powiedział starając się powstrzymać od śmiechu.