-Mówiłam Ci, żebyś mnie tak nie nazywał. Jestem Rosemary. Rose jeszcze przejdzie. -Powiedziała lekko się złoszcząc.
Frank zaśmiał się.
-Nazywam Cię tak od zawsze. -Zauważył.
-A ja od zawsze mówię Ci żebyś przestał...
Spojrzał na nią od góry do dołu.
-Nie mów że tak masz zamiar ratować świat? -Zapytał ironicznie.
Rose spojrzała na swój ubiór. Potem spojrzała na niego i ponownie na siebie.
-Przynajmniej jak przypadkiem poleje się krew nie będzie mi szkoda ciuchów od Vicciego.
Uśmiechnęła się uznając, że wygrała.
-Wiesz gdzie jest Charlie? -Spytał zanim winda ruszyła.
Rose wcisnęła przycisk z 6.
-Na 6 piętrze. Idź w prawo a potem w lewo. Tam będzie w 3 pokoju po lewej.
-Nie idziesz ze mną? -Zapytał podejrzliwie.
-Nie. Powiedziano mi się, że działający automat do kawy jest na 4 piętrze. - Odpowiedziała tak jakby właśnie mówiła jaka jest pogoda, wciskając jednocześnie przycisk z 4.
-Skąd wiesz gdzie jest Charlie?
-Spytałam przy okazji. Chciałam tam iść po dawce kofeiny.
Winda stanęła na 4 piętrze i Rose wyszła.
-Do zobaczenia później Frank! -Powiedziała na odchodne gdy drzwi zamykały się.
Skierowała się w stronę, która wskazała jej wcześniej pielęgniarka.
Przechadzała się chwile, aż w końcu trafiła do pokoju pielęgniarek na tym piętrze. Podeszła tam ponownie schylając się nieco.
-Dzień dobry. Szukam nastolatka po wypadku. Charlie Darrow. Powiedziano mi, że jest gdzieś tutaj.
Pielęgniarka odwróciła wzrok od papierów, spojrzała na nią chwilę, poprawiła okulary i zaczęła szukać jakiegoś świstka.
Rose zaczęła rozglądać się wokół siebie. Widziała jasnoniebieskie ściany korytarza z białym sufitem i gumolitem na podłodze.
Widziała małe, kolorowe rączki odbite na ścianach. Dodawało to życia korytarzowi.
-Wzdłuż korytarza, trzecie drzwi na prawo. -Kobieta pokazała palcem jeden z kilku korytarzy.
Rose spojrzała zaskoczona na pielęgniarkę. Ta uśmiechnęła się na moment i wróciła do przeglądania papierów.
-Dziękuje bardzo. -Powiedziała po chwili i odeszła, idąc w stronę wskazanego kierunku.
Rose stanęła przed drzwiami z numer 5. Wzięła głęboki oddech. Słyszała bardzo ciche równomierne pikanie maszyn i od czasu do czasu jeden nieco głośniejszy dźwięk.
Wypuściła powietrze z ust i chwyciła klamkę. Nacisnęła na nią i pchnęła drzwi. Przymknęła oczy, chroniąc się przed dużym promieniem światła.
Weszła do pomieszczenia i zamknęła drzwi. Powoli przyzwyczajała się do światła ale wciąż trzymając dłoń przy twarzy, szła niepewnie w stronę jakiejś postaci.
Zbliżając się coraz bliżej coraz mocniej zamykała oczy. W końcu gdy nic nie widziała, ostrożnie stawiając kroki. Zatrzymała ją przeszkoda.
Otworzyła oczy. Łóżko. Charlie. Chłopak patrzył w okno.
Gdy jego łóżko lekko poruszyło się, spojrzał w jej stronę.
-Charlie... -Szepnęła do niego, dotykając prawą dłonią jego twarzy.
Zaczęły jej lecieć łzy.
-Charlie ja tak bardzo cię przepraszam. -Kontynuowała, biorąc w lewą dłoń jego prawą, podpiętą do różnych maszyn, które ona z siebie wcześniej wyrwała. -Ja nie chciałam... To była moja wina. To przeze mnie ty jesteś teraz tu... Tak bardzo cię przepraszam... Charlie...
Chłopak spojrzał na nią zdezorientowany.
-Kto to jest Charlie? Kim ty jesteś?
Rose spojrzała na niego błagalnie ze łzami w oczach.
-To ja Rose. Musisz mnie poznać. Rosemary. Byliśmy w parku, przedtem w kozie. Mamy robić razem projekt. Pamiętasz? Musisz pamiętać. Charlie nie rób mi tego.
Charlie patrzył na nią. Patrzył jak coraz bardzie płacze. Jak coraz bardziej błaga.
A on nie pamiętał jej.
Ostatnie co pamiętałam to jazda na małym, trójkołowym rowerku przez polną drogę.
Był na spacerze z rodzicami. W pewnym momencie przyspieszył, uciekając od nich. Pochłonięci rozmową zauważyli to dopiero po chwili. Gonili go, śmiejąc się, a on próbował uciec. Wjechał na kamień, tylne kółeczko zablokowało się i Charlie przeleciał przez kierownicę. Samego upadku już nie pamięta.
A teraz leżał na szpitalnym łóżku, podpięty do kilku maszyn. Patrzył pustym wzrokiem tak do niego podobnym... Patrzył na Rose.
Jak błagała go. Starał sobie przypomnieć ją. Coś. Cokolwiek.
Ale bez skutku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz